Ponieważ żywy kot z różnych względów nie wchodzi w rachubę, postanowiłam sobie wyhaftować niedużego szaruska. Znalazłam schemat, wydrukowałam, przygotowałam kanwę, nici i zaczęłam... a zaczynałam trzy razy! Za trzecim razem, jak doszłam prawie do końca, to się okazało, że pomyliłam kolory. Haft jest zbyt mały, żeby pruć, więc będę zaczynać czwarty raz!! Taki malutki wzorek, a tyle z tym zachodu.
Uparłam się na tego kota bardzo, i będę siedzieć nad nim tak długo, aż go zrobię!! Mam już upatrzone miejsce na ścianie na niego i on musi tam być!!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz