28 kwietnia 2011

Zielona poduszka.

Jeszcze przed świętami uszyłam poduszkę.


Przód ozdobiony haftem, ramka uszyta z zielonej angielskiej zasłony. Pod przód (dla miękkości) podłożyłam ocieplinę. 


Tył z tej samej tkaniny, a koronka maskuje zamek.
Poduszka uszyta wedle najlepszych wskazówek Gazyni. 
Trochę tylko pokombinowałam na przodzie, łącząc skośnie boki ramki.
Poducha bardzo się spodobała swojej nowej właścicielce. Co mnie bardzo cieszy.

22 kwietnia 2011

Wiosenna makatka.

Najwyższy już był czas, żeby zmienić makatko - zasłonkę na łazienkowych drzwiach. 
Dzięki uprzejmości Basi, mogłam wyhaftować to cudowne jajko :


Jajko wyhaftowałam kordonkiem na zielonej kanwie, a z białego i zielonego płótna uszyłam ramki, żeby całość zasłaniała okienko w drzwiach łazienki.
Przy szyciu popełniłam kilka błędów, ale całość sprawia bardzo miłe wrażenie.
Ponieważ jestem osobą praktyczną, to od razu pomyślałam o makatce na lato.




Wystarczy obrócić jajko i już mamy letnie kwiaty.
Kwiatki szydełkowe, łodyżki haftowane łańcuszkiem, a wazonik to aplikacja. Przy szyciu tej makatki inspirowałam się marcowym wyzwaniem na blogu Projekt 12/12.
Teraz zostało mi wymyślenie i zrobienie makatki na jesień.

19 kwietnia 2011

Wymianka kurczaczkowa 2.

W końcu udało mi się zrobić sensowne zdjęcia prezentów jakie dostałam od Karoliny z bloga Robótkowa dolina.
 


Karolina przysłała mi bardzo fajny koszyczek z papierowej wikliny ozdobiony kurczakami (w końcu mogę sobie pomacać i popatrzeć jak to wygląda z bliska), przepiękną kartkę zrobioną w technice pergamano, dużą garść różnych wstążeczek, koronek i tasiemek, koronkową serwetkę, serwetki papierowe, małą ozdobną gruszkę i dekupażowane jajko. Wafelek dołączony do paczki nie doczekał się zdjęcia, został pożarty przez Mamcina.

Wszystko mi się podoba! a najbardziej kartka i koszyk.
A na koronkową okrągłą serwetkę już mam pomysł! Przydasie pasmanteryjne też się nie zmarnują.  

Karolinko dziękuję bardzo za fajną niespodziankę!
 

13 kwietnia 2011

Wymianka kurczaczkowa.

Po raz kolejny wzięłam udział w wymiance zorganizowanej przez Agnieszkę.

Prezent wymiankowy przygotowałam dla Kingi.
Wykorzystując świeżo nabyte umiejętności, zrobiłam dla Niej kurczaczki z masy solnej, dekupażową zawieszkę i zakładkę, oraz podkładkę pod kubek w kształcie połówki jajka.


Do paczki dołączyłam też coś słodkiego, kawę i kilka przydasi. A jak chcecie wiedzieć co to jest, to zajrzyjcie na Jej blog.

7 kwietnia 2011

Zapomniane jajka.


 Zupełnie zapomniałam, że popełniłam takie jajka.

 

Jajko - owieczka, zrobiona z wydmuszki, pociętych patyczków higienicznych, uszka ma ze wstążeczki, nosek i buźka namalowane pisakiem i doklejone ruchome oczka.

                                                           
  Dwa dekupażowane jajka, z ulubionymi ostatnio różami.
Mam jeszcze jedno styropianowe jajko, i może jak mnie najdzie wena, to zrobię w końcu dla siebie? bo wszystkie jajka wyleciały z domu kurcgalopkiem!


6 kwietnia 2011

I jeszcze jedna Poppy.

Poppy i chustka zrobione dla znajomej. 

 



Na czapkę i chustkę zużyłam 15 dkg włóczki.
Chustka nie wyszła zbyt duża, ale po blokowaniu będzie trochę większa.

A dla siebie zrobiłam taki wieszak :


Wyszedł mi dużo lepiej, niż poprzedni i bardzo mi się podoba.


 

3 kwietnia 2011

Pierwsze koty za płoty.

Oraz co nagle to po diable.
W zeszłym tygodniu, bladym świtem, poczułam, że już i natychmiast muszę uszyć sobie spódnicę.
To nic, że materiału za mało, że porywam się z motyką na słońce, ważne, że mam czarny zamek, czarne nici, i chęci!
Bladym świtem wycięłam z arkusza wykrój, potem znalazłam (za mały) kawałek materiału, powycinałam wszystko co trzeba, sfastrygowałam wszystko razem, łącznie z zamkiem, przymierzyłam i...
trochę ciasnawe, ale co tam! 
Zasiadłam do szycia i nawet mi to szło, ale jednak brak mi wprawy, więc kilka pomyłek się trafiło. Najładniej wyszło mi wszycie zamka, a to dzięki stopce do wszywania zamków. Cóż to za cudowny wynalazek!!
Jak już miałam gotową główną część spódnicy (którą zapinałam przy pomocy przyjaciółki), to zabrałam się za przyszycie i podszycie falbanki.
I w ten sposób po 4 godzinach cieszyłam się nową, za ciasną spódniczką!

Spódniczka przód:


Spódniczka tył:




Jak na moją pierwszą w życiu uszytą spódniczkę, to jestem z niej bardzo, bardzo zadowolona! 
Ale nie będę w niej chodzić, bo po pierwsze jest za ciasna, po drugie dół nie bardzo pasuje do góry, a po trzecie adamaszkowa falbanka pruje się od samego patrzenia na nią. A, i jeszcze po czwarte, spódniczka jest trochę za krótka.
Teraz wiem już co i jak, więc następna spódnica powinna nadawać się do noszenia. A tą to chyba sobie oprawię!!