28 lipca 2009

Candy u Anek

U Ani można wygrać takie wspaniałości:
http://anek73.blox.pl/2009/07/IMIENINOWY-KONKURS.html

Trzeba tylko zgadnąć co przedstawiają zdjęcia i poczekać na szczęśliwy traf!
Zapisałam się i ja, bo mam ochotę na ten pachnący zestaw do haftu.
Zdjęcie pochodzi z blogu Ani.

Obrazek skończony

Ostatnio mam mało czasu na robótki, ale w końcu udało mi się skończyć drugi zielono - biały obrazek do kuchni.
Jeszcze nie wisi, bo nie kupiłam ramki i nie wiem kiedy ją kupię.

23 lipca 2009

Do kompletu

Wczoraj zaczęłam kolejny zielono-biały obrazek do kuchni.
Ten wzór znalazłam w gazetce ze wzorami szydełkowymi, a że jest w podobnym stylu co poprzedni obrazek, to szybko się wzięłam za haftowanie. Jak dobrze pójdzie, to już jutro zawiśnie na ścianie, a jak pójdzie gorzej to pojutrze.

Zapisałam się na kolejną zabawę internetową u Madlinki . Czasu jest dużo, więc zdążę pomyśleć nad wzorem i spokojnie zrobić do połowy września.

16 lipca 2009

Wycieczka do Rud Raciborskich





Dzisiaj wybraliśmy się na wycieczkę do Rud Raciborskich
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rudy_(wojew%C3%B3dztwo_%C5%9Bl%C4%85skie)

Główną atrakcją wycieczki było mini muzeum kolejki wąskotorowej, gdzie zgromadzone są różne lokomotywy, wagony a nawet stare samochody. Można było sobie wszędzie wejść i pooglądać z bliska, a dla miłośnika kolei jest to mały raj.
http://wmdrudy.com/component/option,com_frontpage/Itemid,1/

Mamcin był zachwycony już samym widokiem lokomotyw i wagonów, a to jeszcze nie był gwóźdź programu!! Bo czekała nas jeszcze krótka wycieczka wąskotorówką.

Nagle świst, nagle gwizd... i podjechała mała lokomotywa :

Wagony do niej podoczepiali z żelaza

i stali... (no, ten to akurat drewniany)
i ruszyła maszyna po torach ospale..... przez pola, przez most, przez las....
do malutkiej osady Paproć.

Cała jazda tam i z powrotem trwała nie dłużej niż pół godziny, ale była pełna atrakcji! Lokomotywa dymiła z komina, dawała głośne sygnały, trzęsło, piszczało i zgrzytało a i widoki z okien były niczego sobie. Mamcin cały w wypiekach latał od okna do okna i coś tam komentował, ale z powodu hałasu połowy nie dosłyszałam. A szaloną radość sprawiał mu sygnał z lokomotywy! parę razy się mocno wystraszył, ale potem aż krzyczał z radości!

Ten odcinek jest fragmentem większej, nieczynnej już trasy.
Jak byłam dzieckiem, to z Gliwic można było pojechać aż do Raciborza. Więcej można przeczytać tutaj:
http://wmdrudy.com/content/view/131/55/

Po przejażdżce dziadek zabrał dzieciaki autem do centrum Rud, a my z siostrą doszłyśmy tam na piechotę. Dziadek ma fajne auto, ale stanowczo za małe i nie zmieściliśmy się wszyscy.
A w centrum Rud jest piękny pocysterski klasztor i park. Klasztor w remoncie, park zaniedbany, ale i tak jest na co popatrzeć. Można było zwiedzić tylko kościół, który też zresztą jest odnawiany.
http://www.rudy.slask.pl/ramki.htm

Polecam wszystkim na krótką jednodniową wycieczkę. Wróciliśmy umęczeni, ale bardzo zadowoleni. I nawet moje marudne siostrzenice były zadowolone.


12 lipca 2009

O serwetkach


Jak już pisałam, zrobiłam przeszukanie w szafkach u taty i oprócz moich prac, znalazłam tam takie trzy cudownej urody koronkowe serwetki. Tak sobie leżały i chyba czekały na mnie. Po praniu, krochmaleniu i ostrożnym naciąganiu i prasowaniu zyskały drugie życie. Nie mam pojęcia skąd je mama miała i już niestety się nie dowiem. Wszystkie trzy serwetki muszą być już bardzo stare, bo mają dużo uszkodzeń, a nie pamiętam, żeby kiedykolwiek ozdabiały mieszkanie rodziców.

Największa serwetka jest mniej więcej formatu A4. Jest zrobiona z bardzo cieniutkich nici i ma sporo uszkodzeń. Musiałam bardzo uważać przy praniu i prasowaniu, bo nie chciałam jej jeszcze bardziej uszkodzić. Oprawiłam ją sobie w antyramę, a jako tła użyłam zielonej tapety.
Zdjęcie trochę zniekształcone, ale antyrama, w którą jest oprawiona serwetka nie zmieściła się na szybie skanera w całości.


Druga, średnia serwetka zmieściła mi się do antyramy w formacie 13x18 cm.
Środek wygląda jak płótno, ale nie jest to materiał, bo jest zrobione tymi samymi cieniutkimi nićmi co reszta serwetki.
Ze wszystkich serwetek, ta jest najbardziej zniszczona. Nawet nie starałam się rozprostować dokładnie brzegów, bo rwie się w rękach.

Trzecia okrągła serwetka jest w najlepszym stanie. Też jest uszkodzona, ale nie w takim stopniu jak poprzedniczki. Rozmiar ma jak spodek od filiżanki. Ta serwetka po oprawieniu trafi do mojej siostry.

Wszystkie te serwetki są zrobione nie znana mi techniką i nie potrafię ich naprawić. Ale pomimo uszkodzeń mają swój urok i po latach leżakowania w zakamarkach szafek należy im się nowe życie.
Duża i średnia serwetka już ozdabiają moje mieszkanie. Jedna wisi w przedpokoju, a druga w sypialni i prezentują się wspaniale.

11 lipca 2009

Zielony obrazek

Jednokolorowy obrazek już skończony i wisi sobie na wcześniej upatrzonym kawałku ściany.

Wzorek bardzo wdzięczny i prosty w haftowaniu. W stosunku do oryginalnego schematu wprowadziłam trochę zmian, wazę zrobiłam symetryczną i zmieniłam wiszący listek.
Nie mam pojęcia co w tej wazie sobie rośnie, ja widzę tam listki, jabłuszko i chyba paprykę. Ale obrazek szalenie mi się podoba i pasuje do mojej zielono-białej kuchni. Przy najbliższej wizycie w pasmanterii kupię kawałek ładnej koronki i ozdobię dół i górę obrazka, bo tak jakoś łyso wygląda.

Będąc ostatnio u taty, zrobiłam przegląd szafek w poszukiwaniu moich starych robótek. Znalazłam moją pierwszą krzyżykową pracę z myszką, komplet do kuchni z jabłuszkami, serwetkę świąteczną, obrus i obrusik na stół kuchenny. Wszystkie te rzeczy pokażę w najbliższym czasie, bo część wymaga naprawienia, a wszystkie marzą o praniu i prasowaniu!
Znalazłam też kilka prac szydełkowych wykonanych przez ciotko-babcię i trzy bardzo stare koronkowe serwetki.
I o tych koronkach będzie następny wpis na blogu.

7 lipca 2009

Zielony obrazek do kuchni.

Dzień bez robótki jest dniem straconym!
I żeby nie marnować robótkowo kolejnego dnia, dzisiaj zaczęłam niewielki haft z przeznaczeniem na obrazek do kuchni.


Haftuję na zielonej kanwie białym kordonkiem. Wzór zaczerpnięty z włoskiego pisma z wzorami filetowymi. A takie wzory doskonale nadają się na haft jednokolorowy.
Bardzo mi się spodobał ten wzorek, a że miałam odpowiedni kawałek kanwy w ciemnozielonym kolorze, więc nie zastanawiałam się długo. Nawet mam odpowiedni kawałeczek ściany, na której zawiśnie gotowy obrazek.

Ostatnio każde popołudnie spędzamy na Kąpielisku Leśnym, więc czasu na robótki mam trochę mniej.
http://www.tur.gliwice.pl/galeria-zdjec-lesne.html
Mamcin szaleje i biega jak nakręcony. Jest go wszędzie pełno! jak nie w brodziku, to w baseniku albo "rzeczce". A ja wyrabiam kondycję latając za nim. Jedyny czas kiedy mogę sobie popływać, to ten kiedy Mamcina na placu zabaw pilnuje dziadek.


5 lipca 2009

Skończona poduszka

Poduszka dla Mamcina jest już gotowa i tak się prezentuje:

Pewnie byłaby gotowa już wczoraj, ale mnóstwo czasu zabrało mi obszywanie konturów czarna nitką, a bez obszycia haft był zupełnie bez wyrazu.
Haft został przyszyty do kawałka polaru w ulubionym przez Mamcina żółtym kolorze. I sama nie wiem jak ja to zrobiłam, ale pomimo spięcia (gęsto!) szpilkami, haft jest potwornie krzywo przyszyty! Na swoje usprawiedliwienie mam to, że szyłam ręcznie.
Miałam jeszcze wszyć zamek, ale niestety nie potrafię, tak więc w poszewce wylądowała podusia i ostatni bok został elegancko zaszyty.
Pomysł miałam świetny, ale wykonanie to kuleje, że hej!!
Ale najważniejsze jest to, że Mamcinowi bardzo się podoba!

Szukam pomysłu na kolejną robótkę i sama nie wiem na co mam ochotę!


1 lipca 2009

Poduszka dla Mamcina

Tak dzisiaj wygląda wierzch poduszki dla Mamcinka . Do wyhaftowania została tylko buźka i kontury. Narysowany wzór jest nieźle "kopnięty" i musiałam bardzo uważać przy haftowaniu, żeby całość była symetryczna. Okienka dla maszynisty, tak jak bufory, zrobiłam na szydełku. Oczy też tak zrobię, bo nie wychodzi mi haftowanie ładnych kółek.