16 stycznia 2011

Poppy.

Jak tylko zobaczyłam tę czapkę na blogu Truskaveczki,
to mój osobisty Miecio się odezwał i krzyczał "musisz to mieć". Na takie dictum, nie pozostało mi nic innego, jak tylko zabrać się do roboty.

Na blogu Violetowe włóczki,
znalazłam pięknie rozpisany krok po kroku przepis na tę czapkę. Wydrukowałam go sobie, przeczytałam, nie zrozumiałam z tego nic, a nic, ale się nie poddałam.
Najpierw sprułam QUINCY, bo to jednak nie jest model na moją głowę, wzięłam druty, przepis na czapkę i zaczęłam dziergać.
I nagle w trakcie roboty wszystko stało się jasne i proste! Czapka sama się robiła! W ciągu kilku godzin miałam ją zrobioną! Ale nie cieszyłam się nią długo, bo okazała się zbyt luźna, więc ją sprułam.
Rano, raniutko zaczęłam dziergać od nowa, już na mniejszej liczbie oczek, i to było to! Poppy wyszła mi w sam raz!




Tego samego dnia już zadawałam w niej szyku!
Poppy jest taka jak lubię, dobrze przylega, zasłania uszy i jest szalenie twarzowa! 

Zapadłam na POPPYMANIĘ!
I robię kolejną, a potem zrobię jeszcze jedną i jeszcze jedną!


 

2 komentarze:

  1. To rzeczywiście poppymania, ale i ja muszę powiedzieć, że sprułam Quincy, więc...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń