25 marca 2011

Veni, vidi & I can't get no satisfaction!

Byłam, widziałam i jestem rozczarowana. 
Wybrałam się razem z przyjaciółką i Mamcinem na wystawę DMC w Katowicach. 
Spodziewałam się większej ilości haftów, bogatszej oferty, nowości,  większej przestrzeni, lepszej obsługi, jednym słowem wystawy!
A było ciemno, ciasno, pokazane hafty już trochę zmarnowane, oferta zestawów bardzo skromna, książki z wzorami nie do kupienia na miejscu ( na zapisy, dostarczą do domu), w kąciku z trzema krzesłami stał telewizor, w którym leciały jakieś tutoriale, w najciemniejszym i najciaśniejszym miejscu odbywały się pokazy filcowania i dekupażu, a ceny na niektóre towary były tajemnicą.
Może jestem zmanierowana, może oczekiwałam za dużo, ale jak się organizuje wystawę i szeroko ją reklamuje, to niech to ma ręce i nogi!


Nie mogę powiedzieć, że nic mi się tam nie podobało, bo były hafty, które w końcu zobaczyłam na własne oczy, cudnej urody koronki i guziki, i śliczne ufilcowane czapki, szale i torebki.





I kupiłam sobie taki zestaw :



A po wystawie "pozwiedzaliśmy" trochę Katowice, w których nie byłam chyba ze 20 lat! 
Jak ktoś z odwiedzających wystawę widział chłopca w pasiastej koszulce w żółto - czerwone paseczki, to, to był Mamcin, a kobieta obwieszona plecaczkiem i kurtkami, to, to byłam ja.


1 komentarz:

  1. Ah , ich bin enttäuscht, total enttäuscht... nie wiem czego się spodziewałam, ale czegos troszke ... znaczniejszego
    Ale ten czarno - czerwony szal był boski, eh.

    OdpowiedzUsuń