24 listopada 2009

Poduszka - czarna róża

Dzisiaj po kolejnych trzech dniach skończyłam drugą poduszkę z haftem z torby.
Ta poduszka też jest uszyta sposobem Gazyni, ale trochę ułatwiłam sobie szycie dając zamiast ociepliny, watolinę. Ponieważ prawdziwą watolinę dostać trudniej niż ocieplinę, to kupiłam białą, tradycyjną ścierkę do podłogi, i sprawdziła się super. A i cena jest bardzo przyzwoita, tylko złotówka za kawał ścierki.



I tym sposobem moja nieudana torba przekształciła się we dwie udane poduszki.
Produkcja poduszek spodobała mi się bardzo, ale szycie tych wszystkich warstw już znacznie mniej! 
Chyba przydałaby mi się maszyna do szycia.  
Jutro zacznę pracować nad zawieszką na wymiankową zabawę u Sebastiana. Mam już ugruntowany pomysł, zebrane materiały i najwyższy czas brać się do roboty!

2 komentarze:

  1. śliczna podusia i bardzo ładny hafcik:) Podziwiam szczerze za szycie ręczne, oj nie chciałoby mi się, chociaż kiedyś też ręcznie szyłam i potem ciężko było mi się przyzwyczaić do maszyny...
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuje za milutki komentarz:)))
    Fajnie było się poznać:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. so this is the end, my dear friend, the end ...
    no śliczna ta podusia, a jak Cię znam to na torbę przyjdzie Ci jeszcze kilkanaście pomysłów do lata :)

    OdpowiedzUsuń