Po przyjściu do domu, na stole w kuchni czekała na mnie spora koperta. A przy stole siedziały dwa sępy, jeden duży, drugi mały. Siadłam sępom do towarzystwa, i tak sobie patrzyliśmy jak sroki w gnat... aż w końcu duży sęp nie wytrzymał i padło pytanie : DLACZEGO NIE OTWIERASZ ??!!
Już dłużej nie trzymałam nas w niepewności i powoli, elegancko otworzyłam kopertę, zajrzałam do środka, a tam same wspaniałości!
Po pierwsze, śliczna serwetka z czajniczkiem i guziczkami :
Po drugie, równie śliczna kartka walentynkowa :
Po trzecie, zabawna krówka do przypinania zdjęć:
I po piąte, jeszcze inne rzeczy, które nie załapały się na zdjęcie, bo zaczęło się robić ciemno.
Emocje towarzyszące odkrywaniu kolejnych rzeczy były ogromne! Nie wiadomo, kto się cieszył bardziej, ja czy Mamcinek! Co wyciągnęłam, to mówił "to dla mnie!".
Kiedy emocje już opadły, a część słodyczy została zjedzona, mogłam spokojnie sobie wszystko pooglądać i się pozachwycać. A potem porozkładałam skarby w odpowiednich miejscach, czyli serwetka przy komputerze, krówka dołączyła do swoich koleżanek w obórce, zakładka do nowej książki, przydasie do przydasiowego pudełka, kot niezależny na półkę, kartki do pudełka z kartkami od internetowych koleżanek, a słodycze trafiły do brzuszków.
Wszystko podoba mi się NIESAMOWICIE!
Dziękuję bardzo Żyrafie, za cudowną walentynkę! A Uli za zorganizowanie wymianki.
O mojej dawno już wysłanej walentynce ani widu, ani słychu... mam nadzieję ,że doszła. Niestety, nie będę mogła pokazać zdjęć, bo przepadły w trakcie nagłej i niespodziewanej reanimacji komputera.
Ojej! Jak się cieszę!!! To moja pierwsza wymianka i byłam pełna obaw...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!