Wstyd się przyznać, ale całe lato na kąpielisko jeździłam z papierową torbą z Billi. Jedynym usprawiedliwieniem jest to, że ta torba jest szalenie pakowna i wytrzymała, ale szyku to się z nią nie zadaje!
Postanowiłam sobie uszyć specjalną elegancką torbę na letnie wypady.
Kupiłam kanwę, nici i dodatki, wybrałam sobie wzory i dosyć szybko wyhaftowałam oba motywy. Trochę dłużej trwało pozszywanie torby tak, żeby się nie rozleciała pod ciężarem kąpieliskowego ekwipunku.
A potem wymyśliłam sobie wszycie podszewki, żeby całość trzymała fason. Ale nie takiej zwykłej podszewki, bo to by było zbyt proste! Kupiłam lekko podgumowany obrus plamoodporny i dzieło rąk własnych zaniosłam do wykwalifikowanej krawcowej. Zapłaciłam 10 zł, czekałam tydzień i.... krawcowa ( zawodowa) spieprzyła mi to tak, że nawet ja tak bym nie potrafiła!! Nie dość, że wszyła krzywo, to jeszcze tę "podszewkę" zrobiła krótszą o 5 cm od wierzchu torby!! Jak to obejrzałam w domu, to szlag mnie trafił jasny i chciało mi się płakać! A tak mi zależało, żeby środek był pozszywany i wszyty porządnie na maszynie! Rzuciłam torbę w kąt i dalej jeździłam na kąpielisko z torbą z Billi.
Ale po jakimś czasie złość mi przeszła, wycięłam tę podszewkę , dorobiłam ucho i tekturowe denko.
I tak się prezentuje to moje wymęczone dzieło z drugiej strony.
Do zrobienia torby użyłam kanwy, wzory wyhaftowałam czarnym kordonkiem, ucho zrobiłam na drutach z białego kordonka i wzmocniłam je przewlekając czarną aksamitkę a tekturowe denko okleiłam folią meblową.
W planach było zrobienie jeszcze zapięcia i nakomórki, ale straciłam serce dla tej torby. Nawet jej po robocie nie wyprałam ani nie wyprasowałam. Być może polubię ją w przyszłym roku i dorobię jej te brakujące elementy.
Witaj !!!
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój blog całkiem przypadkowo. Łączy nas wspólne hobby i blogowanie. Zapraszam również do mnie - do mojej stronki internetowej. Pozdrawiam Iza N-P.
www.golddust.