6 marca 2011

Z warsztatów plastycznych.


Na szkoleniu miałyśmy 10 dni zajęć plastycznych. 
Nie wszystkie zajęcia przypadły mi do gustu, ale z większości jestem bardzo zadowolona.  
Quilling, chociaż fajny, to jednak nie dla mnie, podobnie z filcem, kulanie kulek i dziabanie igłą jest trochę nudne.
Inne zajęcia bardzo mi się podobały, chociaż zdaję sobie sprawę, że w glinie babrać się nie będę, papieru czerpanego też nie będę w domu robić, ani też akwarelistką nie zostanę, bo albo warunków na to nie ma, albo talentu brak.
Ale w każdych zajęciach uczestniczyłam i mogę się pochwalić swoimi dziełami.

W pierwszym dniu robiłyśmy bibułkowe kwiaty i quilling'owe ozdoby. Róża z bibułki wyszła mi ładna, za to quillin'gowej ozdoby nie mam żadnej, bo nic mi nie wyszło. Na pamiątkę zostały mi papiery pocięte w paseczki.


W kolejnym dniu było babranie się w glinie, i to mi się szalenie podobało! Zrobiłam kilka przedmiotów, które może nie są doskonałe, ale szalenie mi się podobają.





Biała glinka, niebieskie szkliwo i to miała być bransoletka, ale nie noszę bransoletek, więc zostaje przydasiem.
 

Coś, co nie wiem co mi wyszło.


 Dzwonek z białej glinki szkliwiony połyskliwym brązem, w środku kulka. Bardzo udana rzecz, już ją podarowałam.



 Wisiorek z ciemnej glinki, szkliwiony, ale nie pamiętam jakim kolorem, trafił w dobre ręce.


 Serduszko dostałam, bo swoje serduszka podarowałam koleżankom.


 
W środku najulubieńsza rzecz, czyli ramka na lusterko.


 Kolejny przydaś.
 




Zajączek z puchatym ogonkiem.

Dwie krówki, z serduszkiem zrobiona przez Mamcina.

 
Kurczaczki, którym dokleiłam ogonki.



A na koniec, coś co zrobiłam z szalona radością:

Pieróg i uszko z białej glinki. Pieroga mam zamiar komuś podłożyć na talerz!




Papierologia stosowana, czyli papier w wielu odsłonach.
Odsłona kartkowa :






Odsłona akwarelowa :




Malarka ze mnie żadna, ale podobało mi się bardzo! 

Window colors:




 

Z trzech prac wykonanych tą techniką, ta podoba mi się najbardziej, chociaż i tak jest kiczowata i nie w moim guście.

Dekupaż :



 
Wieszak do kitu, jajko podratowałam, a okrągła zawieszka z różyczką udała mi się najbardziej i została zakładką. Ramka z odsłony akwarelowej też jest dekupażowa.
 
Biżuteria :



Wisiorek i komplet bardzo udane.

I jeszcze filc, z którego powstał potworek z wytrzeszczem :

I został zawieszką do mini czytnika kart.

Były jeszcze zajęcia z masą solną, ale większość wytworów jest prawdę mówiąc paskudna, a część nie doczekała sesji zdjęciowej.


Paskudki zrobione dla Mamcina.

KONIEC!

5 komentarzy:

  1. Wszystko ładne, a niektóre nawet ładniejsze niż inne, ale pieróg i uszko RZĄDZĄ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super te warsztaty. Obejrzałam wszystkie prace, skromna jesteś, bo wszystko ładne. Róże najpiękniejsze!
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  3. musialas sie swietnie bawic
    krowy piekne

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Ci, że im dłużej przyglądam się biżuterii tym bardziej mi się podoba, no urody ślicznej są!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne, zaczęłam od kwiatów a później byłam co raz bardziej oczarowana. Krowy są rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń